Czwarte podium w sezonie i dziesiąte w karierze – jedynie tym mógł się zadowolić po weekendzie w Monako Carlos Sainz z Ferrari. Nie ukrywał, że jego pierwsze zwycięstwo w karierze było bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.
Taktyczne gry Sainza
Carlos Sainz, zdecydował się na odważną strategię podczas GP Monako zamieniając od razu opony deszczowe na twarde slicki. Podczas gdy Leclerc, Perez i Verstappen zjeżdżali wymienić opony na przejściowe, Sainz wysunął się na prowadzenie próbując uzyskać przewagę nad głównymi rywalami. Nadszedł jednak moment na wymianę ogumienia również w jego samochodzie, po której jego tempo nie było już tak dobre. Kluczowe było również miejsce, w którym wyjechał Hiszpan – blokujący go Nicholas Latifi z Williamsa uniemożliwił nadrobienie czasu do zjeżdżającego w tym momencie Sergio Pereza z Red Bulla, co kosztowało Sainza pozycję lidera, a tym samym potencjalną wygraną w wyścigu.
„To słodko-gorzkie, zwłaszcza, że prowadziłem wyścig przed pit stopem” – powiedział. „Po pit stopie miałem straszne okrążenie za zdublowanym samochodem. Kosztowało mnie to kilka sekund wyścigu, które wystarczyły, aby Checo mnie przeskoczył.”
Hiszpan dodał również: „Wybraliśmy odpowiednią strategię; Dokonałem właściwego wyboru z oponami deszczowymi, by pozostać na nich dopóki tor nie wyschnie. Wszystko układało się idealnie, lecz okrążenie wyjazdowe wiele mnie kosztowało. Gdyby nie to okrążenie, świętowałbym dzisiaj zwycięstwo”.
Sainz dalej walczy
Carlos Sainz zmniejszył stratę punktową do czwartego w klasyfikacji George Russella z Mercedesa. Obu zawodników dzieli w tym momencie 1 punkt. Po siedmiu wyścigach aktualny lider – Max Verstappen – wyprzedza Sainza o 42 punkty. Jeśli Hiszpan chce jeszcze myśleć o mistrzostwie, musi jak najszybciej zredukować tę stratę. Najlepszym na to sposobem będzie zwycięstwo w kolejnym w wyścigu w Azerbejdżanie.